poniedziałek, 28 listopada 2011

Time is running out

Jej. Dawno mnie tu nie było, jednak u mnie sporo się ostatnio dzieje. Nie, nie zapomniałam, że mam bloga, ani, że dawno nic nie dodawałam- pamiętałam, tylko nie miałam czasu. Poprawiam oceny, testy próbne już za tydzień, a ja jeszcze nic nie zrobiłam, żeby jako-tako mi poszły...
Nie mam zdjęć, ciągle regeneruję nogę, która zanika (moja łydka jest już połową drugiej). Staram się chodzić, ale okropnie uwiera mnie śruba, którą mam w kostce, co utrudnia chodzenie 'jak człowiek'. Najgorsze jest to, że bal gimnazjalny już w styczniu, mój partner jak na razie tańczy sam, a niebotycznie wysokie szpilki o których założeniu na ten bal marzyłam przez jakieś 5 lat, stoją pod znakiem zapytania. W styczniu operacja- wyjmą mi śrubkę i wszystko będzie cacy, bo kostka się już zrasta. Chciałabym w końcu wrócić do normalności, rzucić kulę (chodzę już tylko z jedną) i iść po prostu, bez bólu. Jednak tylko czas jest w stanie pomóc.
A ta zima coś ostro się opierdziela w tym roku... Co ze śniegiem Panno Zimo?! Już nie mogę się doczekać! Jednak niestety w tym roku ze względu na nogę deska zostanie w szafie. Na stokach nie poszaleję. No cóż. Trzeba przywyknąć do tej myśli i starać sie odzyskać dawną formę. Trzymajcie się ciepło, buziaki.

5 komentarzy:

  1. poprawianie ocen-znam ten bol:(\
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracaj do zdrowia :* Hmm, bal gimanzjalny w styczniu? Chyba bardzo chcieli upodobnić do studniówek :) no, ale fajnie, że w wszystko w podobnym czasie ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie w wolnej chwili! :) zachecam do obserwowania, jesli blog sie spodoba :)

    OdpowiedzUsuń